Menu / szukaj

Wreck-It Ralph

Cześć, jestem Ralph i jestem negatywny

Dawno temu, w czasach, gdy posiadanie w domu komputera ośmiobitowego było cudem, a konsole kupowane za magiczne „dolary” w Pewexie czy Baltonie potrafiły wyświetlić 16 kolorów maks i to tylko jak kogo było stać na kolorowy telewizor, funkcjonowało w naszym pięknym Kraju-Za-Żelazną-Kurtyną coś, co nazywało się „Salon Gier”. Najczęściej były to obwoźne budy wstawione gdzieś pomiędzy gofry a saturator, podłączone do najbliższego w miarę mocnego źródła zasilania. Czytaj dalej

Hotel Transylwania

Gdzieś w Transylwanii, za rodzinnym cmentarzem i nawiedzonym lasem Hrabia Drakula wybudował hotel. Hotel nie byle jaki, ponieważ miejsce znajdzie w nim każdy, kto przyjedzie. Czy to Frankenstein, czy rodzina wilkołaków, czy nawet glutowata galareta. Jedynie ludzi tam nie ma. Ludzie bowiem to gatunek, którego panicznie boją się wszystkie potwory. Mogłoby się to wydawać dziwne, ale w końcu ludzie mają widły, czosnek, ogień…

Czytaj dalej

Madagascar 3: Europe’s Most Wanted

Czy mając do dyspozycji lwa, zebrę, hipopotamicę i żyrafę można w sensowny sposób pociągnąć ich historię tak, aby trzecia już część ich przygód nie została z góry okrzyknięta skokiem na kasę?
Wytwórnia DreamWorks stanęła przed ciężkim zadaniem, tym bardziej, że spinoffowy serial „Pingwiny z Madagaskaru” dość mocno wykorzystuje dostępną pulę gagów, żartów i pomysłów w głowach scenarzystów. Na szczęście, okazuje się, że przepis na sukces jest prosty – historię drogi do domu naszych bohaterów potraktowano tutaj jako tło dla dwu zupełnie nowych pomysłów – z jednej strony bowiem mamy trupę cyrkową, w której szeregi nasze zwierzaki (przy użyciu drobnego kłamstwa) się wkręcają, z drugiej strony natomiast dołącza do „obsady” człowiek, a dokładniej francuska najlepsza hycel – Chanel Dubois. Czytaj dalej

Listy do M.

Polskie komedie romantyczne jakie są – każdy widzi. Z nielicznymi wyjątkami są to po prostu wypełnione product placement, płytkie i nijakie zapchajdziury kinowe. Do tego oczywiście dziejące się w idealnym świecie gdzie nawet fałdki na garniturze się nie uświadczy, a jogurt po pociągnięciu za wieczko nie pryska sobą na wszystkie strony. Słysząc o kolejnej takiej produkcji, zawsze się zastanawiam, czy to już nie za dużo. Tak samo było, gdy na ekranach kin zawitały „Listy do M.„. Oczyma wyobraźni już widziałem pętające się co chwilę po planie oleje, masła i herbaty przeplatane maksymalnymi zbliżeniami na „znaczki” na maskach samochodów dostarczonych przez dealerów. Co prawda widząc kilka tygodni wcześniej zwiastun postanowiliśmy z Osobistą Żoną zobaczyć tę produkcję, ale nie oczekiwałem czegoś rewelacyjnego.

Czytaj dalej

Arthur Christmas

„Drogi Mikołaju, jak Ty to robisz, że jednej nocy potrafisz dostarczyć prezenty dwu miliardom dzieci?” -jeśli chcecie dowiedzieć się jak to możliwe, koniecznie musicie zobaczyć „Artur ratuje Gwiazdkę” (jak zawsze pozdrowienia dla tłumaczy). Mając jeszcze w pamięci „Mniam„, postanowiliśmy rodzinnie przekonać się, że jeszcze są na świecie studia poza Pixarem, które potrafią stworzyć dobrą animację. Temat tym bardziej trudny, że chodzi o animację świąteczną – a tu od kilku lat prym wiedzie u nas „Ekspres Polarny„.

Czytaj dalej

2012

W skrócie – jestem zawiedziony.

I w zasadzie można by na tym zakończyć, jednak nie chciałbym Was potraktować tak jak widzów tegoż filmu w zasadzie potraktował Rolland Emmerich, bowiem po obejrzeniu tytułowej produkcji tegoż Pana czułem się mentalnie poniżony. Owszem, była wielka rozpierducha, było efekciarsko, ale to tyle – fabuła kuleje jak ochwacona kobyła, poprawność polityczna płynie z każdego skrawka ekranu, a nasi bohaterowie niczym w dawnych grach na 8bitowe komputerki prąc w lewo dzielnie pokonują kolejne etapy zmieniając tylko i wyłącznie środki transportu. Czytaj dalej