Menu / szukaj

Katastrofa w przestworzach: Śmierć Prezydenta

Są takie chwile w życiu człowieka, gdy najzwyczajniej w świecie nie wiadomo co powiedzieć. Dla mnie najważniejszymi z takich momentów w dorosłym życiu były między innymi atak na WTC, śmierć Jana Pawła II i właśnie tytułowa katastrofa lotnicza, na temat której wylano już tak dużo atramentu, że za bardzo nie wiadomo, co jeszcze można dodać – w świetle tego co my, szaraczkowie wiemy. Za kilka tygodni będziemy obchodzić trzecią rocznicę tego wydarzenia i obawiam się, że będzie to kolejny pokaz jak bardzo rozdartym narodem jesteśmy – jak dobrze „naszym” politykom wychodzi pchanie się przed kamery i zapewnianie, że tylko dana twarz jest prawdziwie prawdziwym Polakiem, a cała reszta to chłam, złodzieje, kłamcy, zdrajcy i cholera wie kto jeszcze. Niestety, takie to nasze polskie piekiełko jest i raczej nieprędko się zmieni. Czytaj dalej

Wreck-It Ralph

Cześć, jestem Ralph i jestem negatywny

Dawno temu, w czasach, gdy posiadanie w domu komputera ośmiobitowego było cudem, a konsole kupowane za magiczne „dolary” w Pewexie czy Baltonie potrafiły wyświetlić 16 kolorów maks i to tylko jak kogo było stać na kolorowy telewizor, funkcjonowało w naszym pięknym Kraju-Za-Żelazną-Kurtyną coś, co nazywało się „Salon Gier”. Najczęściej były to obwoźne budy wstawione gdzieś pomiędzy gofry a saturator, podłączone do najbliższego w miarę mocnego źródła zasilania. Czytaj dalej

Walter Isaacson „Steve Jobs”

Był rok 1989, gdy dane mi było po raz pierwszy zasiąść przy klawiaturze komputera osobistego. Był to Meritum II (jak zawsze uzupełniam – z miodowym monitorem i pamięcią masową w postaci magnetofonu Kasprzak). Ja uczyłem się BASIC’a a Jobs, Woźniak, Gates i inni tworzyli podstawy tego, co otacza mnie obecnie – era cyfrowej informacji, wszechobecnych komputerów i paneli dotykowych. Obliczeń w chmurze i świetnej (ok, ograniczonej bateriami) mobilności. Czytaj dalej

Hello blog!

Tak jakoś czasami człowieka nachodzą brudne myśli, które podszeptują „a może coś zmienić”. I tak idąc za ich niecnym podszeptem postanowiłem zrestartować bloga. Jak widać   (a w zasadzie nie widać) – nie przenosiłem hurtowo wszystkiego z poprzedniej wersji – pod obecnym adresem znajdą się tylko te rzeczy, które naprawdę chcę tutaj mieć – reszta będzie stopniowo znikać.

Czytaj dalej