Menu / szukaj

Katastrofa w przestworzach: Śmierć Prezydenta

Są takie chwile w życiu człowieka, gdy najzwyczajniej w świecie nie wiadomo co powiedzieć. Dla mnie najważniejszymi z takich momentów w dorosłym życiu były między innymi atak na WTC, śmierć Jana Pawła II i właśnie tytułowa katastrofa lotnicza, na temat której wylano już tak dużo atramentu, że za bardzo nie wiadomo, co jeszcze można dodać – w świetle tego co my, szaraczkowie wiemy. Za kilka tygodni będziemy obchodzić trzecią rocznicę tego wydarzenia i obawiam się, że będzie to kolejny pokaz jak bardzo rozdartym narodem jesteśmy – jak dobrze „naszym” politykom wychodzi pchanie się przed kamery i zapewnianie, że tylko dana twarz jest prawdziwie prawdziwym Polakiem, a cała reszta to chłam, złodzieje, kłamcy, zdrajcy i cholera wie kto jeszcze. Niestety, takie to nasze polskie piekiełko jest i raczej nieprędko się zmieni.

Jakiś czas temu, na National Geographic zaczęto emitować zapowiedzi i zajawki nowego odcinka serii „Katastrofy w przestworzach” – serii, którą bardzo lubię i nie przeszkadza mi nawet oglądanie powtórek powtórek. Zawsze można się dowiedzieć czegoś ciekawego zarówno o przyczynach danej tragedii jak i np. pracy ekip dochodzeniowych. Często są tam też przywoływane ciekawostki techniczne, o których w zasadzie się nie wie, chyba, że jest się miłośnikiem lotnictwa, a schematy takiego Airbusa zna się na pamięć i na wyrywki. Ostatnio dowiedziałem się na przykład, że maski gazowe, które tak wdzięcznie wyskakują na głowy pasażerów mają zapas tlenu na całe 13 minut. Tyle tylko aby piloci mieli czas na sprowadzenie samolotu na pułap, gdzie da się normalnie oddychać.

Takie smaczki sprawiły, że byłem naprawdę zainteresowany rekonstrukcjami i analizą wypadku, jakiej się po realizatorach spodziewałem. Od razu zaznaczyć trzeba, że (przynajmniej tak zrozumiałem) przedstawia on stan do maksymalnie roku po katastrofie, więc trudno się tam spodziewać wzmianek o trotylu czy innych sensacji, na które tak usilnie powołują się prawicowe generatory teorii spiskowych. Niestety, mam dziwne wrażenie, że autorzy chcieli być bardzo umiarkowani i poprawni politycznie. Program jest bowiem tak mdły i bezpłciowy, że tylko w kilku momentach oderwał mnie od śledzenia postępu tworzenia backupu rodzinnych filmów i zdjęć, którym akurat zajmował się mój laptop. Z informacji technicznych podano tylko to, że prezydencki Tupolew był wyposażony w nadmiarowy, polski rejestrator lotu, dzięki któremu udało się potwierdzić autentyczność zapisów w rosyjskich urządzeniach. No ok, wspomniany został także problem wysokościomierzy – radarowego i ciśnieniowego. Ale to w zasadzie wszystko. Nic nie powiedziano o samym samolocie, nie przeanalizowano nawet pobieżnie „problemu brzozy” – a przecież to temat wałkowany od pierwszego dnia. Nic nie było o tym, dlaczego maszyna nie dała rady wzbić się w powietrze mimo, że kpt. Protasiuk zorientował się że automat odchodzący nie zaskoczył.

Wiem, że program ma tylko 45 minut i naprawdę cieszę, się, że NG ani na chwilę nie przerwał emisji reklamami (choć oczywiście typowe fade-to-black były obecne), jednak uważam, że większość pozostałych odcinków tej serii prowadzona jest o wiele dynamiczniej, przez co więcej informacji można w nich zawrzeć. Oczywiście prawa strona sceny politycznej przed kamerami i w serwisach społecznościowych zmieszała audycję z błotem – nawet jeszcze przed emisją – ale tego się należało spodziewać. Oczywiście, że można krytykować Jerzego Millera, że wyglądał jak zbity pies. Niemniej jednak od programu popularnonaukowego spodziewałem się czegoś więcej.

Ah, i żeby nie było – program w mojej ocenie jest neutralny, jak każdy inny z tej serii. Realizatorzy stawiają sprawę jasno – winę za tak tragiczny finał lotu ponoszą zarówno polscy piloci jak i rosyjscy pracownicy kontroli lotów. Tak samo zresztą jak przełożeni obu powyższych, którzy w taki czy inny sposób z jednej strony wywierali ewidentny nacisk na pilotów (obecność osób trzecich w kokpicie), jak i nie wydali kategorycznego zakazu lądowania (dowódcy rosyjscy).

My w naszym piekiełku jeszcze wiele lat będziemy wałkować to same teorie, te same wojny „elit”. Rosjanie tak samo wiele lat będą stwarzać problemy w próbach wyjaśnienia całej afery. I od tego mam zamiar trzymać się na bezpieczny dystans. Mam jednak po cichu nadzieję, że może w ramach serii Tuż przed tragedią NG pokaże od strony technicznej wszystkie zdarzenia, o których dotychczas wiemy – tak jak mają to w zwyczaju – z digitalizacjami, wykresami i analizami.

Zdjęcie pochodzi z zasobów wikimedia.org (Uznanie autorstwa: YSSYguy at en.wikipedia)