Menu / szukaj

Listy do M.

Polskie komedie romantyczne jakie są – każdy widzi. Z nielicznymi wyjątkami są to po prostu wypełnione product placement, płytkie i nijakie zapchajdziury kinowe. Do tego oczywiście dziejące się w idealnym świecie gdzie nawet fałdki na garniturze się nie uświadczy, a jogurt po pociągnięciu za wieczko nie pryska sobą na wszystkie strony. Słysząc o kolejnej takiej produkcji, zawsze się zastanawiam, czy to już nie za dużo. Tak samo było, gdy na ekranach kin zawitały „Listy do M.„. Oczyma wyobraźni już widziałem pętające się co chwilę po planie oleje, masła i herbaty przeplatane maksymalnymi zbliżeniami na „znaczki” na maskach samochodów dostarczonych przez dealerów. Co prawda widząc kilka tygodni wcześniej zwiastun postanowiliśmy z Osobistą Żoną zobaczyć tę produkcję, ale nie oczekiwałem czegoś rewelacyjnego.

Czytaj dalej

Arthur Christmas

„Drogi Mikołaju, jak Ty to robisz, że jednej nocy potrafisz dostarczyć prezenty dwu miliardom dzieci?” -jeśli chcecie dowiedzieć się jak to możliwe, koniecznie musicie zobaczyć „Artur ratuje Gwiazdkę” (jak zawsze pozdrowienia dla tłumaczy). Mając jeszcze w pamięci „Mniam„, postanowiliśmy rodzinnie przekonać się, że jeszcze są na świecie studia poza Pixarem, które potrafią stworzyć dobrą animację. Temat tym bardziej trudny, że chodzi o animację świąteczną – a tu od kilku lat prym wiedzie u nas „Ekspres Polarny„.

Czytaj dalej