John Twelve Hawks „Czwarty Wymiar”
Najpoczytniejszym chyba pisarzem serwującym nam opisy tego, co kryje się pod płaszczykiem codziennego życia jest ostatnimi laty Dan Brown. Jego książki są dość mocno nagłaśniane chociażby przez to, w jaki sposób sięgają do naszych najbardziej oczywistych podejrzeń i animozji, a równocześnie opierają się dość łatwo dostępnych poszlakach. Nie samym Brownem jednak człowiek żyje i tak wpadł mi w oko w księgarni (młodzieży tłumaczę – Księgarnia to takie miejsce, gdzie można przed zakupem książkę dotknąć, powąchać i porozmawiać o niej ze sprzedawcą) pierwszy tom trylogii „Czwarty Wymiar”. Pobieżne zaznajomienie się z kilkoma pierwszymi stronami zaowocowało zakupem – czy dalsza lektura była tego warta? Zobaczmy.
Autor
John Twelve Hawks to postać niesamowicie tajemnicza. Mimo iż od opublikowania pierwszego tomu trylogii upłynęło już 8 lat, nadal nie ujawnił on swojej prawdziwej tożsamości komunikując się ze światem poprzez anonimowe punkty dostępu do Internetu oraz telefon satelitarny – w tym przypadku dodatkowo używając urządzeń modyfikujących głos. Zgromadzone przez lata dane sugerują, że JXIIH mieszka okresowo w Londynie, Nowym Jorku i Los Angeles. Dodatkowo, co sam przyznał w rozmowie z Der Spiegel nie jest amerykańskim Indianinem, co sugerowałoby jego przybrane imię. Ponadto wiadomo, że jeździ kilkunastoletnim samochodem i nie posiada telewizora.
Wszystko to sprawia że rzeczywiście, jak sam głosi, żyje poza „Siecią” – kontrolowanym przez władzę ogólnoświatowym zestawem technik pozwalając skutecznie kontrolować masy ludzi przy pomocy mediów, monitoringu itp. Jeżeli ktoś taki bierze się za pisanie książki o w zasadzie swoim postrzeganiu świata – to nawet gdyby miał zdiagnozowaną paranoję, książka ma wszelkie predyspozycje, by być wyśmienitą.
Traveler
Wydana w Polsce w połowie 2005 roku powieść wprowadza nas w świat idealnie pokrywający się z tym, co widzimy na co dzień. Zabiegani ludzie żyjący własnym życiem nie zdający sobie sprawy z istnienia czegoś więcej niż tylko to co rejestrują w porannym przeglądzie prasy. Jednak pod tą podszewką normalności istnieje drugi poziom, na którym toczy się wieloletnia walka pomiędzy Travelerami a Tabulami.
Ci pierwsi to swego rodzaju prorocy – ludzie, którzy potrafią swoją osobowością, charyzmą i umiejętnościami pokazać innym, że codzienność, to nic innego jak tylko ogólnoświatowy Panoptikon z którego można się wyrwać. Travelerzy posiadają ponadto zdolność ucieczki z własnego ciała – to pozwala im na wędrówki poprzez 6 wymiarów, gdzie doznają swoistego oświecenia. Druga frakcja – Tabulowie – to grupa ludzi, którzy pragną wybić Travelerów w pień, gdyż ich zdaniem, tylko całkowita kontrola nad każdym aspektem życia zarówno narodów jak i jednostek zapewni stabilny rozwój i ład. Na straży Travelerów stoi grupa ochotników, którzy przysięgli zbrojnie przeciwstawić się Bractwu, jak sami siebie nazywają Tabulowie.
Nam dane jest poznać losy Mai – młodej kobiety, która mimo intensywnego szkolenia, realizowanego przez jej ojca – najpotężniejszego niemieckiego Arlekina, Thora – odstąpiła od Arlekinów uważając, że czasy tych, którzy mieli bronić już minęły. Gdy pewnego dnia w Pradze tuż przed ich spotkaniem jej ojca zabijają członkowie Bractwa, Maia postanawia spełnić ostatnią wolę ojca i leci do Stanów, aby pomóc ostatniemu amerykańskiemu wojownikowi, Sheppardowi odszukać i ochronić potencjalnych dwu ostatnich Travelerów – braci Michaela i Gabriela. Jak zwykle w takich przypadkach nic nie jest łatwe – Sheppard okazuje się zdrajcą, a Maia musi szukać nowych sprzymierzeńców.
Fabuła jest prowadzona niezwykle dynamicznie – obie strony konfliktu posiadają bowiem dość bogaty arsenał broni i możliwości a ciągłe pościgi wzbogacane dość szczegółowymi opisami tego, w jaki sposób każdy z nas może być namierzany i śledzony powoduje, że po wyjściu z domu wypatrujemy na ścianach i chodnikach tajnych znaków Arlekinów, a każda kamera w zasięgu wzroku sprawia, ze po plecach przechodzą ciarki. Dodatkowo, co również wpływa na pozytywny odbiór książki – w sieci istnieje sporo adresów internetowych (część z nich jest spisana na końcu powieści), które można przed dość długi czas śledzić, próbując samemu zajrzeć „pod podszewkę” rzeczywistości.
Mroczna rzeka
Drugi tom trylogii trafił na półki w październiku 2007 roku. Akcja w książce rozpoczyna się kilka miesięcy po zakończeniu Travelera. Michael i Gabriel podążają innymi ścieżkami – Michael, któremu zaimponowały możliwości Bractwa nadal wspiera ich w próbach budowy coraz doskonalszego komputera kwantowego, który z jednej strony ma wspomóc swoją mocą obliczeniową obecne sieci nasłuchu i monitoringu, a z drugiej, ma zapewnić Bractwu nieskrępowany dostęp do wszystkich 6 wymiarów dostępnych dla Travelerów. Gabriel natomiast, wraz z Mają i ich sprzymierzeńcami wciąż uciekają i szukają sposobu na pokonanie Bractwa. Dodatkowo Gabriel próbuje skontaktować się ze swoim dawno zaginionym ojcem, również Travelerem. Gdy Maia i Gabriel zaczynają się do siebie zbliżać, co może zagrozić funkcjonowaniu dziewczyny jako Arlekina, inny Arlekin – Mother Blessing przejmuje ochronę Gabriela, Mai zlecając dbanie o jego ojca, który jak się okazuje prawdopodobnie utknął w pierwszym wymiarze – odpowiedniku piekła.
Zagłębiając się w lekturę mamy okazję dokładniej poznać otaczający pierwszoplanowe postacie świat – tym bardziej, że do postaci, które znamy już z pierwszego tomu, dołączają płynnie kolejne, a fabuła ani na chwilę nie zwalnia. Anglia, Irlandia, Niemcy, Etiopia – podróże przez wymiary – czegóż chcieć więcej – tym bardziej, że wciąż wszystko ma sens i potencjalnie jest możliwe – bo czy na pewno kamera w bankomacie służy tylko temu, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszym oszczędnościom?
Złote miasto
Ostatni tom trylogii, wydany w kwietniu 2010 roku. Bractwo jest bliskie zakończenia prac nad swoim Panoptikonu, bracia Corrigan wędrując poprzez Wymiary poszukują swojego ojca a jeden z przyjaciół Gabriela, Hollis sam postanawia walczyć z Bractwem, które dzięki swoim zakulisowym działaniom zyskuje społeczną aprobatę na wszczepianie ludziom chipów identyfikacyjnych Wciąż mamy dużo akcji, jednak autor dość zgrabnie kieruje nasze myśli w stronę końca – ta część bowiem jest wyraźnie bardziej filozoficzna – jaki mamy wpływ na to co się wokół nas dzieje? Jak bardzo kontrolowane jest i przez kogo to, co nam serwują media? W jakim świecie chcemy żyć? i czy jesteśmy w stanie poświęcić naszą prywatność i indywidualność na rzecz wszechobecnej kontroli przykrytej płaszczykiem „bezpieczeństwa i pokoju”, gdzie każde odstępstwo od codziennej rutyny będzie zapalało czerwoną lampkę na ekranie monitorującego nas strażnika?
Na pierwszy rzut oka ta część wydaje się najsłabszym tomem. Można by pomyśleć, że JXIIH się wypalił i nie ma pomysłu na to, jak powinna się cała historia zakończyć. Ale – czy aby na pewno? Usiądź drogi czytelniku w fotelu czy na kanapie i porównaj to co serwują nam „mainstreamy” typu TVN czy TVP z tym, co można wyczytać chociażby na „Wolnych Mediach”. Zastanów się, czy 15 nagłówków „Matka Madzi” jest tak naprawdę tym, co powinno krzyczeć do Ciebie z pierwszych stron gazet?
Skuteczność z jaką potrafimy żyć własnym życiem, odsiewając ziarno od plew – to definiuje świat, którym żyjemy. Może wszechświatowa kontrola, którą ukazują nam Orwell, John XII Hawks czy Ray Radbury jest nieunikniona – ale czy aby na pewno?
Nie możemy zmienić tego, kim jesteśmy, ale jesteśmy w stanie dokonać wyboru drogi, po której potoczy się nasze życie.