Now You See Me
Muszę przyznać, że dawno już nie wpadł mi w ręce żaden film z gatunku heist. Ostatnia była bodajże „Incepcja” trzy lata temu. Na szczęście zawsze można sobie było odświeżyć rewelacyjną trylogię „Ocean’s…” z Clooneyem. Rok 2013 przyniósł ze sobą „Iluzję” – czy ten film zapadnie w pamięć tak jak wyżej wspomniane cztery?Magia – oszustwo zrealizowane po to, by oszukiwany, za swoim własnym przyzwoleniem, choć przez chwilę mógł dla rozrywki oderwać się od szarej rzeczywistości. By na krótki moment mógł uwierzyć, że seksowną asystentkę da się przez szkody dla niej przeciąć na pół, wyciągnąć królika z kapelusza lub zrobić cokolwiek innego, co zaprzecza prawom logiki, fizyki.
Louis Leterrier („Transporter”, „The Incredible Hulk”, „Starcie Tytanów”) pokazuje nam czwórkę podrzędnych iluzjonistów, którzy w trakcie swoich występów odnajdują przypisane sobie karty tarota z zaproszeniem na spotkanie. Podekscytowanie, jakie każe z nich wykazuje od razu uświadamia nam, że zostali oni wplątani w coś wielkiego. Wszystko wskazuje na to, że mają przystąpić do próby, jaką zwykle przechodzi ktoś, kto chce dostać się do dowolnego z tajnych bractw. Tym razem chodzi o OKO – grupę najlepszych magików świata, którzy strzegą tajemnic prawdziwej magii.
Muszę przyznać, że postacie wywarły na mnie pozytywne wrażenie – każdy z nich ma inny charakter, który objawia się nie tylko zachowaniem, ale także umiejętnie prowadzonymi dialogami, w których nie brakuje wielu zabawnych sytuacji (widzowie na sali, łącznie ze mną, nie raz parskali głośnym śmiechem). Nadaktywny, ale bardzo pewny swoich umiejętności Daniel Atlas (Jesse Eisenberg), Cwaniaczkowaty i bezpośredni Merritt McKinney (Woody Harrelson), dawna asystentka Atlasa (Henley Reeves) Isla Fisher oraz Jack Wilder (Dave Franco) – uliczny magik, wykorzystujący swoje umiejętności do okradania ludzi – zaczynają pracować razem, aby jako Czterej Jeźdźcy przygotować ogólnoświatowy spektakl stulecia, przy którym David Copperfield stanie się tylko tanim kuglarzem z cyrkowej budki.
Rok po spotkaniu, nasza czwórka rozpoczyna realizację skrupulatnie przygotowanego planu. Okazuje się, że zamierzają na oczach widzów okraść bank znajdujący się po drugiej stronie kuli ziemskiej. Niemożliwe prawda? Czy aby na pewno? Sztuczka się udaje, pieniądze, które na oczach widzów znikają z bankowego skarbca w Paryżu nagle zaczynają spadać na zachwyconą publiczność w Las Vegas. Zadanie wyjaśnienia tej sprawy otrzymuje Dylan Rhodes (Mark Ruffalo), któremu partneruje przysłana przez Interpol Alma Dray (Mélanie Laurent). W intrygę miesza się także Thaddeus Bradley (Morgan Freeman) – były magik, który zarabia demaskując innych. Taki miks osobowości sprawia, że z każdą chwilą atmosfera się tylko i wyłącznie zagęszcza.
Historia poprowadzona jest płynnie – z jednej tajemnicy wpadamy w drugą, jeszcze ciekawszą. Przepych w jakim realizowane są kolejne sztuczki, dynamika pościgów, wzajemne zależności między bohaterami – wszystko to sprawia, że nie można oderwać oczu od ekranu, żeby nie przegapić choćby jednego ujęcia, żeby szybciej niż para detektywów zrozumieć, jakim cudem Jeźdźcy są w stanie wykonać swoje triki. Próby zrozumienia nie ułatwia fakt, że nawet postacie, któe współpracują ze sobą zdają się być do końca tym, za kogo się podają.
Film zrealizowany jest spektakularnie. Feeria barw, gra świateł, doskonale komponująca się z obrazem ścieżka dźwiękowa i przepych lokalizacji głównych scen zapiera dech w piersiach. Gra aktorska stoi na bardzo wysokim poziomie, a dialogi pomiędzy Thaddeusrm Bradleyrm a Arthurem Tresslerem (epizodyczna, ach znacząca dla całej historii rola Michaela Caina) moim zdaniem tylko dodaje całości epickości.
Czy film jest godny tego, żeby postawić go obok trylogii z Dannym Oceanem? Bez wątpienia.